Pożar wybuchł trzy lata temu w pełnym klientów centrum handlowym w Giżycku od przegrzanej instalacji elektrycznej. Tak ustalili biegli. Mimo to w połowie czerwca prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie pożaru, gdyż śledczym nie udało się zgromadzić wystarczających dowodów, by postawić winnych przed sądem - informuje Fakt.pl.
W pożarze zginęły dwie kobiety, a siedem osób zostało rannych. Ogień błyskawicznie rozprzestrzeniał się po budynku, odcinając drogi ewakuacyjne. Duszący się czarnym dymem ludzie w popłochu wybijali szyby w oknach i skakali z piętra na ulicę.
Prokuratorzy, biegli sądowi i technicy policyjni wkroczyli zaraz po ugaszeniu ognia. Przeprowadzali oględziny, wykonywali dokumentację. Jak informuje Fakt.pl okazało się, że budynek nie miał prawidłowego odbioru technicznego, drogi i wyjścia ewakuacyjne były zastawione, okna na piętrze, niezgodnie z przepisami, były antywłamaniowe. Mimo tych przesłanek w połowie czerwca prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie pożaru, gdyż śledczym nie udało się zgromadzić wystarczających dowodów, by postawić winnych przed sądem. Zaś wina strażaka, który dopuścił budynek do eksploatacji, przedawniła się.
Jeśli tylko pojawią się nowe wątki, sprawa zostanie ponownie rozpatrzona. Obecnie pomimo długiego śledztwa nie udało się prokuratorom zgromadzić wystarczających dowodów na postawienie zarzutów i dlatego postępowanie zostało umorzono.
Tagi:
