Zarobki i wydatki w górę
W 1997 roku średnie wynagrodzenie brutto wynosiło zaledwie 1062 zł. Dziś jest to 4354 zł. Ceny – mierzone inflacją – wzrosły w tym czasie niespełna dwukrotnie, co oznacza, że stać nas na coraz więcej. I chętnie z tego korzystamy.
- Średnie wydatki na osobę 20 lat temu wynosiły ok. 430 zł miesięcznie. Gdybyśmy skorygowali tę kwotę tylko o inflację otrzymalibyśmy ok. 800 zł, tymczasem obecne wydatki – jak pokazują oficjalne dane GUS – oscylują na poziomie ok. 1130 zł na osobę miesięcznie. To wyraźny dowód na wzrost konsumpcji. Zmieniła się także struktura naszych wydatków
– ocenia Anna Karasińska, ekspert ds. badań rynkowych w Provident Polska.
Coraz więcej konsumujemy, ale i coraz więcej oszczędzamy. Z badań przeprowadzonych na zlecenie Providenta wynika, że podstawowe wydatki, takie jak rachunki, transport czy żywność pochłaniają średnio ok. 62 proc. naszego wynagrodzenia. Na swoje przyjemności przeznaczamy przeciętnie 14 proc. miesięcznych dochodów, zaś na oszczędności jedną dziesiątą tego, co zarabiamy.
To dane uśrednione, bowiem nie wszyscy mają jeszcze nawyk oszczędzania – regularnie pieniądze odkłada dwie trzecie z nas. Jedna trzecia nie ma oszczędności i nie oszczędza, co nie zawsze jest pochodną gorszej sytuacji finansowej. Nawet co dziesiąty z grupy osób zamożnych przyznaje, że nie odkłada regularnie środków finansowych. Natomiast z wydatków na przyjemności rezygnuje tylko 13 proc. Polaków, z czego wśród najzamożniejszych jedynie 3 proc. Prymat konsumpcji nad oszczędzaniem jest więc wyraźnie zauważalny.
- Nasze zwyczaje finansowe są charakterystyczne dla społeczeństwa będącego wciąż na dorobku, ale idą w dobrym kierunku. Zarówno wartość naszych oszczędności, jak i liczba oszczędzających systematycznie rośnie – podkreśla Anna Karasińska. Według danych NBP, w 1997 roku wartość oszczędności gospodarstw domowych oscylowała wokół 100 mld zł, dziś przekracza 700 mld zł.