– Wprowadzamy ją jednak w najbardziej brutalny sposób. Ta dyrektywa pozwala państwom członkowskim UE na wiele różnych odstępstw, natomiast my przyjęliśmy, że tych odstępstw praktycznie nie będzie. Biorąc pod uwagę specyfikę naszego kraju, przede wszystkim to, że mamy stosunkowo mało kapitału i potrzebujemy od początku naszej transformacji ustrojowej importować kapitał, to wydaje się to rozwiązanie bardzo ryzykowne – ocenia doradca podatkowy.
Proponowana nowelizacja przepisów o podatku dochodowym przewiduje też ograniczenie prawa zaliczenia do kosztów uzyskania przychodu wydatków na usługi niematerialne, m.in. doradczych, zarządczych, księgowych, prawnych, przetwarzania danych do wysokości 5 proc. EBITDA w odniesieniu do nadwyżki ponad kwotę 1,2 mln zł.
– To rozwiązanie nieznane w żadnym europejskim kraju. Trudno znaleźć powody, dla których jednolity współczynnik 5 proc. EBITDA miałby działać dla wszystkich podmiotów. Zupełnie inaczej opodatkowalibyśmy w tym nowym systemie podmioty, które potrzebują np. outsourcingu księgowego i informatycznego i dużo reklam, a zupełnie inny podatek będą płacić podmioty, które się nie reklamują. Mamy nadzieję, że ten pomysł w trakcie prac legislacyjnych odpadnie, był zresztą krytykowany przez KNF i NBP – mówi Mazurkiewicz.
Jak podkreśla ekspert MDDP, zapowiadane zmiany mają zwiększyć dochody budżetu państwa. Choć stawka podatkowa pozostanie na dotychczasowym poziomie, to zwiększy się podstawa opodatkowania, tym samym opodatkowanie będzie większe.
– Łatwiej jest wprowadzać zmianę, którą opisuje się w bardzo szczegółowy sposób, dla wielu obywateli kompletnie niezrozumiały, niż po prostu powiedzieć, że zamiast 19 proc. trzeba będzie płacić 30 proc. podatku, bo w przypadku wielu podatników te zmiany mogą do tego doprowadzić. Zmiany mogłyby najmocniej uderzyć w sektor nieruchomości. Najwyraźniej po stronie fiskusa panuje przeświadczenie, że płaci on w Polsce za mało podatku, celem jest podwyższenie obciążenia fiskalnego szeroko pojętej branży real estate – tłumaczy Paweł Mazurkiewicz.
Wiceminister finansów zapowiedział zmiany w projekcie w lipcu.