– Trwa dyskusja, czy EBC powinien przestać prowadzić tę łagodną politykę. Z drugiej strony, jeśli inflacja jest pod kontrolą, bo wynosi 1,4 proc., czyli poniżej celu inflacyjnego Europejskiego Banku Centralnego – 2 proc., więc nie ma zasadniczych powodów, aby zaostrzać politykę pieniężną – ocenia Krzysztof Marczewski. – Większość obserwatorów skłania się ku temu, że do końca tego roku takie podtrzymywanie będzie, ponieważ już raz EBC spróbował za wcześnie zaostrzyć politykę pieniężną w 2011 roku i skończyło się to fatalnie.
Inflacja bazowa w strefie euro w maju 2017 roku wyniosła 1,4 proc., podczas gdy według wstępnych danych w czerwcu spadła nawet do 1,3 proc. Jednak w poprzednim miesiącach wzrost cen był wyraźniejszy – w lutym br. inflacja osiągnęła pułap 2 proc., a w kwietniu – 1,9 proc.
OECD podniosła w czerwcu prognozę wzrostu gospodarczego dla strefy euro zarówno na 2017, jak i 2018 rok do 1,8 proc. z 1,6 proc. prognozowanego jesienią ub.r. Według agencji Fitch europejska gospodarka przyspieszy w tym roku o 2 proc. (poprzednia prognoza zakładała wzrost o 1,7 proc.), natomiast sam EBC prognozuje na lata 2017–2019 tempo wzrostu PKB odpowiednio na poziomach 1,9 proc., 1,8 proc. i 1,7 proc. Zdaniem Krzysztofa Marczewskiego nie oznacza to jednak, że Europa wszystkie problemy ma już za sobą.
– Na razie jest duża ostrożność, tym bardziej że kredyty są ciągle wielkim problemem w strefie euro, zwłaszcza w kilku krajach jak Włochy czy Hiszpania są problemy z sanacją banków, z realizacją założeń Unii Bankowej w tym zakresie, nie brakuje także kwestii strukturalnych, do których trzeba zaliczyć problemy demograficzne oraz pogarszającą się ogólną produktywność czynników produkcji, która w ostatnich latach była w strefie euro bardzo kiepska, malejąca – zauważa Krzysztof Marczewski. – Jest obawa, że te 1,9 proc. to epizod i że powrócimy do marnego 1,4 proc., co naprawdę nie jest dobrym wynikiem.