Profesor Akademii Leona Koźmińskiego jako przykład ekspozycji polskiej gospodarki na czynniki zewnętrzne podaje ostatnie transakcje na rynku bankowym. Znajdujący się w kiepskiej sytuacji finansowej zagraniczni właściciele polskich banków w ostatnim czasie zdecydowali się na sprzedaż m.in. Nordea Banku, Alior Banku czy udziałów w banku Pekao.
– Widzimy, że ten kapitał zagraniczny zaczyna uciekać, a jeżeli kapitał zagraniczny zaczyna uciekać, to znowu pojawia się pytanie, skąd będziemy ten wzrost gospodarczy finansować – zauważa ekspertka.
Jako drugie najważniejsze obok kredytów źródła finansowania polskiego wzrostu gospodarczego Hryckiewicz wskazuje oszczędności. Problemem jest ich bardzo niski względem innych gospodarek poziom. Jak wynika z badania przeprowadzonego przez Finansowy Barometr ING oraz Eurostat, ponad połowa Polaków nie ma żadnych oszczędności, a statystycznie ich poziom jest aż 8-krotnie niższy niż w przypadku Niemców i wynosi 21 tys. zł.
– Co prawda Europejski Bank Centralny wskazuje, że na razie nie ma powodów do obaw, ale są pewne obszary, gdzie to ryzyko może wystąpić, co w momencie rzeczywistej jego materializacji sprawi, że tą prognozę gospodarczą dla Polski będziemy musieli zrewidować – podsumowuje.