Branża artykułów budowlanych i narzędzi na dobre zadomowiła się w naszym kraju i zjednuje sobie coraz większe grono wielbicieli. Dlatego polski rynek DIY jest stosunkowo nasycony i od lat wyraźnie widać kto jest liderem oraz które koncepty sprzedaży przyjęły się najbardziej w naszym kraju. Jednak jak pokazują prognozy branża nie posuwa się tylko w kierunku konsolidacji, ale także specjalizacji i wypracowania unikatowego pomysłu na dotarcie do klientów. O charakterystyce branży i preferencjach Polaków w segmencie DIY mówi Dr Maria Andrzej Faliński, dyrektor generalny POHiD.
Jaką część polskiego rynku stanowi aktualnie branża DIY? Ile wynosi jej wartość?
Trudno powiedzieć, bowiem artykuły z asortymentów DIY sprzedawane są w różnych formatach sklepów, w tym w znaczącej części w sklepach tradycyjnych z narzędziami, materiałami, wyposażeniem domów, itd. Szacuje się, że nowoczesny kanał, a więc sprzedaż wielkoasortymatowa na dużej powierzchni to ok. 40 mld złotych. Jeśli porównać to ze sprzedażą żywności w sklepach wielkopowierzchniowych, gdzie to ok. 230 mld, jest to segment znaczący, ale nie przesądzający o tzw. nowoczesnym kanale dystrybucji. Trzeba jednak pamiętać, że rynek detaliczny w Polsce to ok 700 mld zł, a żywność w nim to jakieś 30%, więc pośród wielości artykułów ”non-food” tym bardziej trudno wskazać jednoznaczne DIY. Jeżeli sprzedaż nowoczesna artykułów DIY to jakieś 50 - 60% tych asortymentów, reszta to sklepy tradycyjne i działy specjalistyczne w sieciach o innym profilu, to jest to potężny segment potrzeb i zakupów konsumenckich oraz inwestorskich. Inną wszelaką historią jest hurt towarów sprzedawanych również do DIY i jako „te” towary w obrocie B2B, czyli wedle GUS-owskiej definicji hurtu.
Które kanały dystrybucji posiadają w Polsce największe znaczenie jeśli chodzi o branżę DIY? Jaką rolę odgrywają w niej sieci marketów budowlanych?
Rośnie znaczenie kanału nowoczesnego. Po kilku latach spowolnienia, ruszyła sprzedaż, w związku z podejmowaniem remontów, inwestowaniem, głównie w budownictwie, ale nie tylko. Wskaźniki wzrostu są kilkuprocentowe – w 2014 np. ok. 8%. Zakupy konsumenckie w znaczącej części dokonywane są w dużych obiektach sieciowych, to ok. 60%. Rośnie znaczenie Internetu i sprzedaży na odległość, przy pomocy różnych instrumentów posyłania zamówień. Poza tym firmy inwestują, pojawiają się nowe logo (np.Jysk). W ciągu ostatnich pięciu lat liczba obiektów wzrosła o jakieś 20 – 25%, podobnie sprzedaż.
Jaki potencjał wykazuje sprzedaż produktów z branży DIY w sklepach internetowych? Czy ten kanał dystrybucji będzie nabierał znaczenia w kolejnych latach?
Aktualnie sprzedaż internetowa to głównie produkty nieżywnościowe - dominują książki, różnorodny sprzęt domowy, meble, ubrania, ale i materiały budowlane oraz urządzenia i narzędzia. Można szacować, że produkty tzw. DIY to wartość ok. 3 mld złotych rocznie, przy ok. 30 mld całości sprzedaży detalicznej w Internecie. Jest to znacząco więcej niż np. żywność, która nie przekracza 1 mld, choć bardzo szybko rośnie, ponad 20% rocznie.
Jakie sieci marketów budowlanych znajdują się aktualnie w czołówce?
W istocie rzeczy mamy dwóch liderów rynku: Castorama, klasyczny DIY z silnym działem narzędziowym i wielkoformatowy PSB, skoncentrowany głównie na materiałach budowlanych, mający nieco niższą sprzedaż, ale penetrujący rynek w największym stopniu swymi ponad 600, bardzo zróżnicowanymi obiektami. Największy wpływ na strukturę rynku nowoczesnego ma rosnąca, także w segmencie sklepów DIY, rola mniejszych formatów handlu nowoczesnego. Penetrują one przestrzeń miejską i mniejsze miejscowości głównie poprzez sklepy formatu supermarket. Ważną częścią tego procesu jest rozwój centrów handlowych w których średnie powierzchnie handlowe DIY, tj. supermarkety, odgrywają obok „zwykłego” super lub hipermarketu, rolę tzw. kotwicy, czyli sklepu wiodącego, przesądzającego o liczbie klientów.
Jakie czynniki konkurencyjności odgrywają najważniejszą rolę w tej branży (cena, jakość, lokalizacja, itp.)? Który z nich w przyszłości będzie decydował o największym zainteresowaniu klientów?
Przede wszystkim dostępność, bowiem funkcjonują różne strategie zakupowe, które - moim zdaniem - nie do końca są skorelowane z zamożnością: zamożny klient kupi droższe materiały, ale do pracy może zdecydować się na narzędzia i urządzenia jednorazowe, które po użyciu odda lub po prostu wyrzuci. W różnych lokalizacjach i regionach o konkurencyjności będą przesądzać odmienne czynniki i instrumenty konkurowania. Tu trudno wskazać co zdecyduje. Ogólnikowo powiem: sekret tkwi w zróżnicowanej do obiektu i miejsca proporcji. A jeśli chodzi o dostępność, to rosnąć będzie rola zakupów „na odległość”, z Internetem w roli głównej.
Jak oceniają Pan branżę? Czy rynek jest już nasycony, czy znajdzie się na nim miejsce dla kolejnych sieci marketów budowlanych?
Ten rynek, jak każdy w Polsce, jest bardzo zróżnicowany i konkurencyjny, a to oznacza – i nie może być inaczej – konsolidację firm: przejęcia, fuzje, integracje mniejszych graczy. Z punktu widzenia konsumenta rynek raczej jest nasycony – wszystko, praktycznie wszędzie można dostać, ale – szczególnie w rynkach specyficznych, np. w pobliżu nowych osiedli wielkomiejskich, na wsi czy w małych miasteczkach rynek DYI będzie się rozwijał funkcjonalnie, formatowo, ofertowo, a za tym pójdzie wzrost sprzedaż. Czyli rynek będzie rósł, a z a nim nasycenie. Czytałem, że w ciągu 10 – 15 lat rynek ten może się podwoić, bowiem rosnąca zamożność skieruje popyt nie ku żywności, a właśnie ku polepszeniu warunków życia, co w znacznym stopniu zależy właśnie od handlu non-food, z DIY w roli głównej.
Jak Pana zdaniem będzie wyglądał rynek DIY w Polsce za 5 lat? Czy ulegnie konsolidacji, czy wręcz przeciwnie, pojawi się na nim więcej graczy?
Paradoksalnie będzie tak i tak. Firmy ogólnokrajowe skonsolidują się, ale jednocześnie wzrośnie prawdopodobieństwo uzupełnienia oferty i dostępności gigantów przez specyficzne koncepty handlowe w rynkach lokalnych. Zdecyduje dostępność, wygoda, elastyczność w pomocy klientowi, czyli w obsłudze i usługach towarzyszących. Pamiętajmy też, że 1/3 zakupów internetowych dokonuje się w miejscowościach mniejszych niż 5000 mieszkańców – i to zjawisko będzie „rosnąć”. Polska jest bardzo zróżnicowanym rynkiem. Pamiętajmy też, że ok. 50% Polaków żyje w małych miejscowościach, z tego zdecydowana większość na wsi. To okazja dla wielkich, ale i dla specyficznych pomysłów na biznes. Tym bardziej, że w tych środowiskach wiele rzeczy robi się samemu: od budowania, po naprawy różnorodnego sprzętu. Do tego pamiętajmy, że trwa trend ku inwestowaniu w małe, miasteczkowe centra handlowe lub położone między miejscowościami oraz inne formy koncentracji handlu – tam DIY będzie się krzewić z sukcesem.