Reklam budzących kontrowersje w Polsce nie brakuje. Jak wynika z danych Rady Reklamy w 2013 r. wpłynęło do niej prawie 4,5 tys. skarg. Wśród najczęstszych zarzutów były kwestie odpowiedzialności społecznej, obyczajowość i dobry smak, reklamy nieodpowiednie dla małoletnich i agresywne. Z Robertem Kowalczukiem, specjalistą ds. wizerunku i prezesem Fundacji "Szeroko Otwarte" na rzecz Public Relations, Edukacji i Zdrowia zastanawiamy się, czy kontrowersyjne reklamy to faktycznie dobry przepis na sukces.
Budzących kontrowersje kampanii marketingowych tak w Polsce, jak i w innych krajach nie brakuje. Czy Pana zdaniem głośne i kontrowersyjne kampanie to dobry przepis na marketingowy sukces?
Nie zawsze to, że się coś dzieje i wywołuje emocje (często kampanie kontrowersyjne wytwarzają w odbiorcach dużo ambiwalentnych uczuć) przynosi pozytywny wizerunek naszej marce. Musimy pamiętać, że jeśli wywołujemy emocje to nie jesteśmy w stanie tego kontrolować, co powoduje często negatywny odbiór, a nawet skutkuje sytuacjami kryzysowymi marki. Oczywiście jeżeli patrzymy z punktu widzenia agencji reklamowych powoduje to osiągnięcie celu.
Nagość, przemoc, wykorzystanie symboli religijnych – wydaje się, że we współczesnych reklamach zostały przekroczone już niemal wszystkie granice.
Myślę że pojawi się taki moment, w którym te tematy staną się obojętne i normalne, przez co w niedługim czasie będziemy wracać do mody na to, że to co ukryte i niedostępne jest ciekawsze i bardziej przyciąga uwagę. Ludziom wszystko to co podane jest na tacy, bardzo szybko się nudzi. Widać to często po dzieciach - jeśli dostają coś szybko i łatwo to cieszy je to tylko przez chwilę.
Czy Pana zdaniem na przestrzeni ostatnich kilku lat liczba kampanii budzących kontrowersje rosła czy malała?
Uważam, że agencje starają się prześcignąć w swojej pomysłowości co powoduje, że liczba kontrowersyjnych kampanii i reklam rośnie. Polska to taki kraj w którym jeszcze długo będziemy spotykać tego typu kampanie, ponieważ do nas wszystko przychodzi z dużym opóźnieniem, a firmy na naszym rynku lubią szybkie i spektakularne działania. Zapominamy o tym, że wizerunek to praca całościowa i długofalowa, a kryzys powstaje w ułamku sekundy i kosztuje finansowo dużo więcej niż najlepsza kampania reklamowa. Stara zasada mówi „ jak się nie przewrócisz to się nie nauczysz”. Zachęcam zawsze do przemyślenia i zastanowienia się nad konsekwencjami z którymi możemy się spotkać.
Tagi: