Hejt, czyli innymi słowy mowa nienawiści, w Internecie staje się coraz częstszym zjawiskiem występującym nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Zjawisko hejtu w Internecie jest poważnym problemem społecznym. Ofiarą hejtu może stać się każdy, przy czym należy odróżnić hejt od zwykłej i konstruktywnej krytyki - uważa Anna Krajczyńska, Starszy Specjalista ds. Marketingu centrum handlowego NoVa Park.
Uważam, że powstawanie i rozprzestrzenianie się hejtu wynika głównie z uprzedzeń i stereotypów, które występują m.in. w przypadku poczucia zagrożenia, rywalizacji, poglądów, zazdrości, walki o pozycję społeczną czy też po prostu z braku wiedzy. Niektórzy hejtują, ponieważ czerpią z tego satysfakcję, jednocześnie „lecząc” swoje kompleksy oraz podnosząc swoją samoocenę. Internet jest środkiem przekazu, w którym ludzie myślą, że są anonimowi, a przez to czują się bezkarni. Dopóki będą tak myśleć, dopóty będziemy mieć do czynienia z tym poważnym problemem społecznym.
Treści hejterskie są pozbawione merytoryki, dlatego ignorujemy tego typu „zaczepki”, wiedząc doskonale, że odpowiadanie na hejt może jedynie jeszcze bardziej „nakręcić” hejtera. Wszelkie treści pojawiające się w naszych mediach społecznościowych, które są obraźliwe, rasistowskie, wulgarne czy obrażające daną religię i kulturę, są przez nas usuwane, a w przypadku gdy tego typu treści pojawiają się w innych niż nasze kanałach komunikacji, dążymy do ich jak najszybszego usunięcia, kontaktując się z administratorami danego medium.
Przeciwdziałanie temu zjawisku jest niezwykle trudne. Można oczywiście ignorować „zaczepki” hejterskie lub moderować czy usuwać te treści, ale jeśli hejt godzi w dobre imię czy wizerunek danej osoby czy organizacji, należy zareagować i dążyć do wyciągnięcia odpowiednich konsekwencji prawnych. Nie zawsze jest to możliwe i skuteczne, ale dopóki ludzie będą uważać się za anonimowych i bezkarnych w Internecie, hejt nie zniknie.