Według Wojciecha Chochołowicza, Dyrektora Marketingu, Gino Rossi S.A. aktualna sytuacja na rynku pracy to składowa wielu czynników i warunków. Przy jej analizie należy wziąć pod uwagę kwestie historyczne, demograficzne, a nawet geograficzne.
Historycznie to problem systemu edukacji, który kształci coraz mniej specjalistów w szkołach zawodowych, a wypuszcza na rynek całą masę pracowników z ogólnym wykształceniem bez doświadczenia. To problem ułatwionej emigracji, czego wynikiem jest ucieczka ogromnej ilości pracowników na Zachód. To problem geograficzny – z największym bezrobociem zmagają się duże miasta, gdzie powstaje najwięcej nowych miejsc pracy. To problem demograficzny, związany ze starzeniem się społeczeństwa. Ostatnio pojawiła się także kwestia zasiłków socjalnych i obniżonego wieku emerytalnego, które także pozbawiły rynek wielu aktywnych dotychczas pracowników. Dobra koniunktura w gospodarce przyspieszyła powstawanie nowych miejsc pracy. Aspekt ekonomiczny łączy się z tymi problemami na wielu poziomach. Atutem polskiego rynku była zawsze konkurencyjność związana z tanią siłą roboczą. Niskie zarobki z pewnością ułatwiają wielu Polakom decyzje o emigracji lub przejście na zasiłek socjalny.
Nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że Polacy nie chcą pracować. Bardziej jestem skłonny twierdzić, że obecne rozwiązania nie motywują do podjęcia pracy lub jej kontynuowania. Widoczny efekt jest taki, że w dużych miastach praktycznie nie ma ludzi aktywnie poszukujących pracy, szczególnie specjalistów. Firmy biją się o wykwalifikowanego pracownika. Usługi, handle czy produkcja jest w stanie w części uzupełnić swoje braki w zespołach tylko dzięki napływowi pracowników z zewnątrz, ale niestety jest to często pracownik, który wymaga szkoleń i jednocześnie przy pierwszej ofercie wyższej pensji odchodzi do innej branży lub konkurencji.
Sytuacje może tylko poprawić długofalowy plan na szczeblu rządowym. Centralnym. Decyzje powinny być podejmowane w oparciu o prognozy i strategię opracowane przez specjalistów. Jeśli myślimy o rozwoju gospodarki i przyciąganiu nowych inwestorów musimy zadbać o rynek pracy, bo liczba dostępnych pracowników dalej będzie malała. Emigrantów z Wielkiej Brytanii czy Niemiec nie uda nam się łatwo nakłonić do powrotu. Pracownicy ze Wschodu bez ułatwień prawnych zawsze będą na chwilę i zaraz mogą myśleć o przeniesieniu się dalej na zachód, gdzie pensje są jeszcze bardziej atrakcyjne. Niski wiek emerytalny nie pomaga, więc jego obniżanie jeszcze bardziej pogorszy sytuację na rynku. A ludzi biernych zawodowo trudno będzie aktywizować. Obecny system edukacji nie zapewni wystarczającej ilości wykwalifikowanych pracowników. Firmy owszem mogą podnosić pensje, ale to działanie chwilowe. Nowe benefity zatrzymają pracownika tylko na chwilę, a firmy myśląc o rozwoju potrzebują nowych, których nie ma i długo nie będzie w obecnej perspektywie.
W obecnej sytuacji nie tylko pensja utrzymuje pracownika. Pracownik oczekuje czegoś więcej. Rynek jest zbyt nasycony ofertami i związanymi z nimi benefitami. Z badań wynika, że ważny jest także elastyczny czas pracy, atmosfera, karnety na siłownię, ubezpieczenie, pakiet medyczny, wewnętrzne konkursy, bilety do kina. Trzeba opracować dla każdego stanowiska możliwość wybory i dopasowania oferty do konkretnego stanowiska w usługach, administracji, produkcji. Tylko takie indywidualne podejście jest najbardziej satysfakcjonujące dla pracownika.
Trudno powiedzieć jak polityka centrów handlowych może wpływać bezpośrednio na zatrudnienie. Bardziej jest to związane z renomą poszczególnych sklepów – pracodawców. Oczywiście wizerunek prestiżowego centrum pewnie pozytywnie wpływa na chęć podjęcia pracy przez pracownika, ale ważniejsze są zwykle warunki zatrudnienia w sklepie, pensja, godziny pracy, komunikacja i dojazd oraz dodatkowe benefity. Na to centra handlowe raczej nie mają wpływu.