W obecnych czasach Internet odgrywa olbrzymią rolę w wielu dziedzinach naszego życia. Za pośrednictwem Internetu uczymy się, oglądamy filmy i telewizję, rezerwujemy wakacje, zapisujemy się do lekarza czy dokonujemy zakupów. Statystyki dowodzą, że aż 9 na 10 klientów wykorzystuje Internet chcąc coś kupić - zauważa Luiza Jasińska, Digital Integration Manager w firmie Admetrics
Konsumenci najczęsciej kupują produkt przez Internet albo dokonują procesów około zakupowych, mających wpływ na podjęcie decyzji o nabyciu danego produktu. W praktyce może wyglądać to następująco: klient ogląda dany produkt na urządzeniu mobilnym jadąc autobusem do lub z pracy, następnie już w domu siedząc wygodnie przed swoim laptopem wykorzystuje narzędzie porównywarki internetowej do wyszukania atrakcyjnej ceny, a w efekcie końcowym kupuje go i odbiera następnego dnia w sklepie stacjonarnym (tzw. efekt ROPO). Ten prosty przykład jasno pokazuje jak wiele różnorodnych kanałów sprzedaży współgra ze sobą i czego oczekuje klient. To nowoczesne podejście, łączące możliwości wirtualne i stacjonarne, nosi nazwę omnichannel i powinna się z nim zapoznać każda firma chcąca sprawnie funkcjonować. Stworzenie wielokanałowej strategii sprzedaży to obecnie jedno z większych wyzwań, które stawia rynek. Najważniejszymi jej elementami powinno być wprowadzenie wspólnej dla online i offline polityki magazynowej i logistycznej oraz opracowanie sprawnego systemu promocyjnego funkcjonującego na różnych płaszczyznach (umożliwiającego np. realizację kuponu rabatowego uzyskanego z e-sklepu w punkcie stacjonarnym).
Badanie dowiodły, że 86% kupujących w Internecie traktuje sklepy jako swoistego rodzaju wystawy produktów, a transakcje finalizuje online (odwrócony efekt ROPO, tzw. showrooming). Najbardziej podatne na ten efekt są sektory kosmetyków, perfum oraz sprzętu RTV/AGD. Automatyzacja marketingu pozawala „dbać” o klienta również poprzez narzędzie up- i cross- sellingu. Pojęcia te oznaczają uzupełnianie zakupów online klienta poprzez proponowanie produktów (lub usług) pasujących do jego produktu głównego. Kolejną opcją jest stworzenie cyklu automatyzacji opartego o datę urodzenia, imię czy płeć klienta. Wysłanie online najzwyklejszych życzeń w dniu jego urodzin, a może również dołożenie do nich okolicznościowego upominku czekającego w punkcie stacjonarnym pozwoli budować stałą więź z klientem i zwiększyć jego zaufanie do marki. Innych możliwości jest tak wiele, ile tylko zdoła wymyślić kreatywny specjalista od reklamy. Warto również wspomnieć o nowych technologiach pozwalających zmierzyć tzw. footfall, czyli liczbę ludzi (klientów) odwiedzających sklep. Analiza liczby odwiedzin i współczynnika konwersji to świetne narzędzie oceny skuteczności działań marketingowych i sprzedażowych, ale również do optymalizacji obsady personelu.
Istnieją firmy, które wyspecjalizowały się w tym zakresie i analizując dane z umieszczonych w sklepach urządzeń potrafią precyzyjnie określić parametry takie jak liczba gości, miejsce i czas zakupów, ścieżkę kupujących, czas spędzony w sklepie oraz kwotę zakupów. W Internecie z łatwością wyszukać można przynajmniej kilka profesjonalnych platform działających w tym obszarze. W ostatnim czasie zainteresował się tym sam Google, który prawdopodobnie już w tym roku wprowadzi raport, dzięki któremu będziemy mogli sprawdzić, ilu użytkowników, którzy widzieli naszą reklamę, faktycznie odwiedziło nasz sklep stacjonarny, a to z kolei będzie odpowiedzią na odwieczne rozterki czy kampania displayowa faktycznie przynosi efekty. System Google na podstawie danych użytkowników, którzy na swoich urządzeniach mają włączoną historię lokalizacji, oszacuje m.in. jak ruch na stronie www przełożył się na ruch w danym centrum, z jakich źródeł ruchu (np. kampanie Google czy wejścia bezpośrednie) pochodzą klienci centrów czy lokalizację wizyt na stronie, które poprzedziły wizytę w centrach. Uruchomienie takiego śledzenia nie będzie się wiązało z dodatkowymi kosztami. Brzmi nieźle! Należy jednak pamiętać, że będą to dane szacunkowe, a nie dokładne. Mogą się one również pojawić z pewnym opóźnieniem (do 60 dni) od uruchomienia tej usługi. Miejmy też świadomość, że liczba odwiedzin nie zawsze będzie przekładać się na liczbę transakcji. Ale to już temat na całkiem inny artykuł.