Kino zajęło specjalne miejsce w sercach ludzi jeszcze zanim nastały czasy panowania telewizji i Internetu. Jednak ostatnia dekada to okres, w którym mówiło się o śmierci kina. A przynajmniej tych tradycyjnych, unikatowych kin na rzecz wielkich komercyjnych sieci. Sytuacja ta na szczęście ulega poprawie. Lokalne kina nie poddają się w walce o przetrwanie i stopniowo stanowią coraz poważniejszą konkurencję dla nawet największych multipleksów kinowych. Do tej walki dołączyło oficjalnie 19 września Moje Kino - nowy gracz na rynku operatorów kinowych skupiający nowoczesne kina tradycyjne w całej Polsce. O walce i wierze w lepsze jutro dla lokalnych kin mówiła Kinga Dołęga – Lesińska ,prezes KinAds.
Skąd pomysł na koncept biznesowy Moje Kino?
Pierwszym etapem „sieciowania” kin
tradycyjnych była i jest firma KinAds – broker reklamy kinowej
największej w Polsce sieci kin. Dzięki naszej pracy wielu kinom udało
się przetrwać trudne czasy. Ich właściciele mogli na przykład zaciągnąć i
spłacać zobowiązania przeznaczone na rozwój, remonty czy nowoczesny
sprzęt do projekcji filmów. Moje Kino jest naturalną kontynuacją pracy
jaką w KinAds włożyliśmy w rozwój kin tradycyjnych.
Jaka jest zatem różnica między KinAds a Moje Kino?
Kompetencje brokera w pewnym momencie się kończą, a możliwości i zarazem
potrzeb jest znacznie więcej. Moje Kino, jako sieć kin, może
zaangażować się w aktywności, które jeszcze mocniej mogą wesprzeć rynek
kin tradycyjnych m.in. poprzez promocję całej sieci, pozareklamowe
kontrakty ogólnosieciowe oraz spójną komunikację w internecie i w
mediach.
Jak postrzegana jest ta koncepcja? Jak przedstawia się jej przyszłość?
Widzę wśród wielu naszych partnerów
kinowych duże zrozumienie i akceptację dla tej idei. I z całego serca
zachęcam tych, którzy jeszcze się wahają. Doskonale ich rozumiem, bo
kino to często ich życiowy projekt – taki sam jak … Moje Kino dla mnie.
Cała moja 15 letnia przygoda z kinem – od pierwszej pracy, aż po Moje
Kino, to efekt mojej pasji, która zrodziła się w dziecięcych latach i
przetrwała pomimo pojawiających się kolejno nowości: kaset wideo, płyt
DVD, telewizorów full HD, obrazu 3D, nowoczesnych systemów dźwięku, a
nawet pirackich wersji dostępnych on-line. Kino przetrwało i przetrwa,
bo wszystkie te zdobycze technologii nie zastąpią atmosfery jaką daje
tylko przytulna sala kinowa z przyciemnionym światłem i wielkim ekranem.
Kiedy i gdzie zostało otwarte pierwsze kino sieci?
Moje Kino to koncept polegający na
dobrowolnej przynależności niezależnych kin w całej Polsce. Dwa tygodnie
od startu udało się pozyskać kilkudziesięciu partnerów. Nie budujemy
własnych kin, nie kupujemy istniejących. Choć nie wykluczałabym w
przyszłości żadnych ewentualności.
Jakie są Państwa plany rozwoju sieci Moje Kino?
Sam portal oraz sieć Moje Kino
rozwijać będą się stopniowo. Portal będzie w przyszłości zyskiwał nowe
funkcje adresowane zarówno do widzów, do partnerów kinowych oraz do
klientów (reklamodawców). Niebawem pojawi się platforma do sprzedaży
biletów, a już teraz można w jednym miejscu uzyskać informację na temat
wynajmu sal. Z kolei sieć Moje Kino będzie rozrastała się sukcesywnie.
Nie zakładałam, że jednego dnia przystąpią do niej wszystkie kina, które
obsługujemy jako broker reklamowy. To proces rozłożony na miesiące, a
nawet lata. Szacujemy, że do końca roku w ramach sieci będzie działać
50-60 kin.
Chcieliby Państwo, aby jaka część kin
tej sieci znalazła się na terenie centrów handlowych? Jakie widzą
Państwo korzyści z lokalizacji kin w galeriach handlowych?
Centra handlowe z racji dużego ruchu
klientów są z całą pewnością atrakcyjnymi lokalizacjami dla kin. Gdyby
było inaczej – kina po prostu by w nich nie powstawały. Proszę jednak
zwrócić uwagę, że jest to domeną sieci multipleksów. To wielosalowe
molochy, które aby zapełnić sale choć w jednej czwartej muszą stać w
miejscu, w którym jest duży ruch klientów. Z tego punktu widzenia ich
umiejscowienie w centrach handlowych ma sens. Moje Kino jest zupełnie
inną koncepcją. Bazujemy na lokalnych, nowoczesnych kinach z wieloletnią
tradycją. Często jest to jedno kino w mieście, a więc doskonale znane
wszystkim mieszkańcom. Tutaj w dużej mierze funkcjonuje lokalny
patriotyzm, a właściciel kina doskonale zna gusta swoich widzów i dość
precyzyjnie dobiera repertuar. Moje Kino nie ma planów ekspansji w
centrach handlowych, bo zbudowane jest na odmiennej filozofii biznesu.
W jaki sposób chcą Państwo podkreślić różnorodność niezależnych kin, które będą działać pod marką Moje Kino?
Nasze kina są różnorodne same w sobie.
To różne podmioty, mające różnych właścicieli, funkcjonujące pod
różnymi nazwami. Różni je tradycja, wystrój, a czasem nawet repertuar –
dobierany pod gusta widzów. Kina lokalne z założenia adresowane są do
lokalnej widowni. Są więc całkowicie różnorodne. Łączy je pewna
filozofia działania wynikająca z lokalności, o której wspominałam. Na
tych wyróżnikach budowana jest marka Moje Kino. I właśnie te cechy
będziemy podkreślać. Zarówno w kontaktach bezpośrednich z widzami,
poprzez media społecznościowe, jak i w kampaniach reklamowych.
Jakie korzyści odniosą kina, które zdecydują się na korzystanie z logo marki?
Staną się częścią wielkiego projektu,
którego zadaniem jest między innymi wspieranie biznesu kin tradycyjnych
oraz propagowanie chodzenia do kina. Szeroko pojęty marketing stanowi
więc pierwszą korzyść. Oczywiście będziemy wspierać naszą sieć bardzo
mocno biznesowo. Będziemy przynosić naszym partnerom nowe biznesy w
skali ogólnopolskiej, ale także bardzo lokalne, jak np. wynajem sal.
Partnerzy Moje Kino zyskają także funkcjonalną stronę internetową oraz
prężnie działający fanpage na Facebooku. Niebawem wesprzemy ich także
internetową platformą do sprzedaży biletów. To korzyści nie do
przecenienia.
Tagi: