Ekologia to dzisiaj coraz popularniejszy temat. W trosce o zdrowie i bezpieczeństwo swoje i bliskich coraz częściej sięgamy po ekologiczne i naturalne produkty spożywcze oraz kosmetyki. Na rynku asortymentu tego typu regularnie przybywa, a jego ilość przyprawić może o zawrót głowy. Tym bardziej, że nie zawsze wiemy jak takie produkty wybierać. O tym czym się kierować przy eko zakupach i w jakie pułapki wpadają klienci rozmawiamy z Joanną Wosińską, zastępcą redaktora naczelnego magazynu Pro-Test, Fundacja Pro-Test, współautorka wielu książek, w tym "Dieta bez diety, czyli jak schudnąć przy okazji".
W Polsce rośnie zainteresowanie produktami ekologicznymi. Czy faktycznie warto po nie sięgać?
W testach konsumenckich przeprowadzanych w laboratoriach żywność ekologiczna wcale nie wypada lepiej od żywności konwencjonalnej. Oba rodzaje produktów bywają oceniane zarówno bardzo dobrze, jak i niedostatecznie – mniej więcej po równo.
Tego, że żywność ekologiczna może być nawet gorsza od konwencjonalnej, dowiodły testy chociażby gotowych dań dla dzieci. Okazało się, że co prawda słoiczki z logiem "bio" były bezpieczne pod względem zawartości substancji szkodliwych, nie zawierały też bakterii; ale od strony odżywczo-fizjologicznej pozostawiały wiele do życzenia: były zbyt ubogie w witaminę C i w tłuszcz. Inny przykład widzimy w teście oleju rzepakowego. Wśród olejów ekologicznych większość została zdyskwalifikowana ze względu na wady sensoryczne. To wyniki testów niemieckiej konsumenckiej Fundacji Warentest.
Ale są i takie ekologiczne produkty, które zwykle okazują się lepsze od swoich konwencjonalnych odpowiedników. Do nich należy na przykład mleko.
A jak rozpoznać, czy mamy do czynienia z prawdziwą żywnością ekologiczną czy tylko z chwytem marketingowym?
Wskazówką dla konsumentów są specjalne certyfikaty umieszczane na etykietach. Najpowszechniej spotykany jest obowiązujący w całej Unii Europejskiej tzw. euroliść.
Jak ocenia Pani poziom wiedzy polskich klientów jeśli chodzi o wybór ekologicznych produktów?
Dziś panuje moda na ekologię. Sklepy oferujące ekologiczną żywność wyrastają jak grzyby po deszczu. To o czymś świadczy – istnieje zapotrzebowanie na tego typu produkty. Niestety polscy konsumenci jeszcze nie do końca wiedzą, jak rozpoznać prawdziwą żywność ekologiczną. Wciąż często dają się nabierać na produkty pseudoekologiczne.
Co więcej, Polacy wierzą, że jak coś jest droższe, to musi być lepsze. W Polsce, jak się wydaje, zwolennicy żywności ekologicznej są skłonni wydawać na jedzenie majątek w przekonaniu, że kupują zdrowie i modny styl życia. Dlatego znaleźli się producenci, którzy na tej eko-modzie żerują. Bo w sklepie z ekologiczną żywnością albo w ekologicznym dziale supermarketu wystawione są nie tylko wyroby pochodzące autentycznie z rolnictwa ekologicznego. Wśród nich można znaleźć i takie, które tylko zapakowano w szary papier i nazwano "ekologicznymi". Tego typu zabiegi mają stwarzać wrażenie, że do koszyka wkładamy produkt ekologiczny, podczas gdy z zasadami rolnictwa ekologicznego ma on niewiele wspólnego.
Ciekawostką jest fakt, że różnice między cenami produktów ekologicznych i konwencjonalnych sięgają nawet 400-500%. To bardzo dużo. Swego czasu sprawdzaliśmy różnice między cenami żywności eko i zwykłej. I tak: biały ser wyprodukowany zgodnie z zachowaniem eko-zasad to wydatek rzędu 21 zł. Jego zwykły odpowiednik kosztuje około 4 zł. Za 700 ml ekologicznego mleka zapłacimy 9 zł, podczas gdy na litr tego konwencjonalnego wydamy nieco ponad 2 zł. Ekologiczna mąka kosztuje około 10 zł, a zwykła – 3 zł. To tylko kilka przykładów z polskich sklepów. Co ciekawe, na Zachodzie ceny żywności ekologicznej nie są aż tak znacząco wyższe od cen konwencjonalnych wyrobów. Na przykład w Niemczech na eko-produkty trzeba wydawać średnio o 30-50% więcej niż na pozostałe.
Czy zauważają Państwo, aby producenci wykorzystywali rosnącą popularność ekologicznych produktów jako zabieg marketingowy? W jakie marketingowe pułapki zdają się najczęściej wpadać polscy konsumenci?
Tak jak wspomniałam, bywa że producent pakuje swój produkt po prostu w szary papier i nazywa "ekologicznym", podczas gdy w środku znajdziemy produkt wytworzony metodami konwencjonalnymi.
Jakie produkty są najczęściej przedmiotem „ekologicznych oszustw”?
Są wśród nich zarówno produkty żywnościowe, jak i kosmetyki. Nawet znane marki kosmetyczne kuszą konsumentów swoją „ekologicznością”, stosują hasła typu „naturalny” itp., ale wystarczy przeczytać skład, by zobaczyć, że w środku znajdziemy substancje nie mające wiele wspólnego z trendem eko, jak choćby parabeny.
Jak Pani zdaniem moda na zdrową, ekologiczną żywność będzie się kształtować w Polsce na przestrzeni najbliższych kilku lat? Czy zainteresowanie tego typu produktami będzie rosnąć czy spadać?
Wygląda na to, że zainteresowanie polskich konsumentów produktami ekologicznymi będzie wciąż rosło. Tak nadal dzieje się na Zachodzie, na przykład w Niemczech. A trzeba zwrócić uwagę, że tamtejszy rynek konsumencki i świadomość konsumencka są parę (jeśli nie więcej) lat przed nami.
Tagi: