Dzień po Walentynkach, otworzyli Państwo swój pierwszy lokal w centrum handlowym. Czy w związku ze świętem zakochanych przypadającym dzień wcześniej można powiedzieć, że ze strony klientów była to „miłość od pierwszego wejrzenia”?
Zdecydowanie tak, tylko, że ja dodałabym, że miłość do restauracji B-Man zaczyna się od pierwszego dania.
Jaka była reakcja gości?
W reakcji ludzi można znaleźć pewien wspólny mianownik: najpierw jest zaskoczenie – lokal posiada nowoczesny wystrój klubowy, na pierwszy rzut oka dominują napoje i to te odpowiadające za dobre samopoczucie, później gość dostrzega technologię, która umila czas w lokalu, jak również zarządza zamówieniami, a potem siada przy stoliku z obrusem i królewskimi nakryciami lub przy eleganckim stole pubowym. Pozostając w semantyce walentynkowej restauracja B-Man dla gości jest atrakcyjna i wabi jak piękna kobieta swym wyglądem, zaś przy pełniejszym poznaniu zyskuje do tego stopnia, że goście chętnie wchodzą z nią w stały związek.
Co Państwa najbardziej zaskoczyło: pozytywnie jak i negatywnie?
Pozytywnym zaskoczeniem jest podejście międzynarodowego Zarządu Europy Centralnej (EC) do naszego formatu. Szczególnie ujęła nas młodzieńczość i nowoczesność ich myślenia, nie musieliśmy udowadniać, że nie jesteśmy wielbłądem. A co najważniejsze od samego początku nasze kontakty z EC były rzeczowe i konkretne.
Negatywnych spostrzeżeń jeszcze nie mamy.
B-Man to był przysłowiowy „strzał w dziesiątkę”?
Co do porównania „strzał w dziesiątkę” to nie jest ono najszczęśliwsze, bo zakłada parametr przypadkowości – tzw. fuksa. W przypadku B-mana koncepcja jest przemyślana do tego stopnia, że nic nie dzieje się przypadkiem, choć wszystkie działania wyglądają na niezwykle spontaniczne.
Co wyróżnia Państwa lokal na tle innych punktów o charakterze rozrywkowym?
B-mana cechują przede wszystkim obsługa, wykwintna kuchnia, sztuka i nienachalnie obecna technologia XXI w. Dobry personel to niekiedy klucz do sukcesu, a obecnie trudno o ludzi z pasją i zmotywowanych do pracy. Nasz personel potrafi obsługiwać nowe technologie obrazu i dźwięku, co powoduje, że często goszczą u nas ojcowie i mamy z dziećmi, tuż po zakupie np. smartfona lub tableta – właśnie w B-Manie przy pomocy naszego personelu odkrywają oni funkcje swojego nowego urządzenia w zakresie łączności bezprzewodowej z urządzeniami domowymi. Nie chciałabym tu wchodzić w szczegóły techniczne, ale powiem tylko, że w B-manie wszystko działa poprawnie i nowocześnie. Oczywiście każdy z gości może zdefiniować swój program na jednym z wyświetlaczy i oglądać to, co akurat go interesuje bez konieczności np. wyciągania żony z centrum handlowego na wyścigi F1.
Posiadali Państwo już swój lokal w Częstochowie, jednak nie był on prowadzony w centrum handlowym, lecz przy jednej z głównych ulic.
Tak, lokal w Częstochowie to był lokal, w którym nasza ekipa Barking doszła do finału programu „Ekipa na swoim”. W lokalu tym sprawdziliśmy działanie naszej koncepcji restauracji artystycznej z nastawieniem na facetów, niemniej jednak nie był to nasz lokal, tylko należąca do jednego z głównych graczy na rynku piwnym, sieciowa piwiarnia.
Czy zauważają Państwo różnice w zarządzaniu i klienteli między obecnym a poprzednim lokalem?
Oczywiście różnice w miejscu są znaczne – lokal w Częstochowie był miejscem wieczornych biesiad, a w dzień nie miał specjalnego wzięcia. Natomiast w centrum handlowym jesteśmy w tygodniu nastawieni na gości przypadkowych z tzw. footfall’u w liczbie około 3% przechodzących przed wejściem oraz gości stałych, których B-man już posiada. W restauracjach w centrach miast mamy głównie do czynienia z klientem celowym, który przychodzi do danego miejsca, bo tam mu się podoba, zatem specyfika jest nieco inna. W centrach handlowych restauracje uzależnione są od footfall’u, co w okresie rozruchu także dotyczy formatu B-Man i jeśli ruch w centrum będzie słaby to restauracja będzie miała cięższy start, niemniej jednak w dłuższej perspektywie format B-Man zgromadzi swoją wierną publiczność i nie tylko sam będzie sukcesem komercyjnym, ale także zasili centrum handlowe w klienta premium.
Wielu ekspertów uważa, iż potencjał tkwi w centrach handlowych. Zgadza się Pani z tą opinią?
W ciągu najbliższych 10 lat jak najbardziej tak. . Potencjał centrum handlowego paradoksalnie zauważyliśmy już w Częstochowie Sukces naszego lokalu był po części związany z bliskością Galerii Jurajskiej (700 m), w której na początku naszej działalności zrobiliśmy kilka skutecznych promocji. Odpowiadając na pytanie: centra handlowe, a ściślej ich ewolucja funkcyjna od I do IV generacji nie tylko potwierdza tezę zawartą w Pani pytaniu, ale powinna skłaniać do szybkich decyzji w uruchamianiu artystycznych miejsc. My swoją działalnością wskazujemy te niedoceniane obszary możliwych aktywności, w których centra handlowe mogłyby się doskonale sprawdzić.
Jakie?
Mam tu na myśli działania związane ze sztuką estradową. Nie chciałabym zabrzmieć jakoś politycznie, ale zauważamy ogólnopolską tendencję niedoinwestowywania obiektów kultury poza wielkimi miastami. Ta sytuacja w efekcie prowadzi do tego, że artyści żywego przekazu zmuszani są do funkcjonowania w tzw. undergroundzie – obskurnych salach, często zlokalizowanych w ruderach. O dziwo w takich warunkach prawdziwa sztuka się świetnie broni i gromadzi mnóstwo zacnych gości. Jeśliby tym artystom zapewnić miejsce i wsparcie promocyjne, w którym mogliby w warunkach godnych się realizować, to pytanie: czy byłby to sukces czy też nie jest w zasadzie pytaniem retorycznym.
Mówią, że reklama dźwignią handlu. Państwo prowadzą zarówno profil na Facebooku, Twiterze oraz YouTubie. Który z nich jest najlepszą formą promocji?
Korzystamy z tej dźwigni jak najbardziej, wszystkie działania w przestrzeni wirtualnej nasz format ma starannie zaplanowane i polegają one głównie na szczerości przekazu, zaś działania w portalach społecznościowych dodatkowo zakładają nieskrępowany kontakt z „lajkerami”. Oczywiście, jak wszystko tak i to musi być wyważone.
A co z tradycyjnymi formami reklamy jak prasa, radio?
Marketing mix formatu B-Man uwzględnia wszystkie rodzaje mediów i ze wszystkimi współpracujemy. Mamy swoje preferencje, ale głównie dobieramy te media, które naszym zdaniem są skuteczne i w jasny sposób przekładają się na frekwencję. Raczej nie słuchamy opowieści akwizytorów sprzedających reklamę w „najlepszych na świecie” tytułach i na „najlepszych antenach”, tylko sprawdzamy obiektywne badania.
Czyli skłaniają się Państwo jednak w stronę Internetu?
Co do potencjału internetowego to uważamy, że jest on często przesadnie gloryfikowanym medium i choć jego potencjał jest duży to w powszechnie znanych aplikacjach bywa pozorny. Stąd też nieumiejętne wykorzystanie internetu w marketingu z łatwością może stać się bezrozumnym trwonieniem przysłowiowego grosza. Nasz gość to osoba mobilna, aktywna zawodowo, w wieku 30+, stosunkowa zamożna, która z internetu korzysta średnio 12 godzin w tygodniu, i te wskaźniki określają proporcje naszego zaangażowania w marketing internetowy.
Lokal w Europie Centralnej powstał w koncepcie B-Man. Czym się on charakteryzuje?
Oferujemy dania europejskie znane z drogich restauracji hotelowych w przystępnych cenach dla wszystkich. Nasz format posiada także system bardzo efektywnych i nowoczesnych szkoleń, umożliwiających pracę niewykwalifikowanym osobom po miesiącu treningu praktycznego. Kładziemy duży nacisk na kontakt z klientem i utrzymanie niezobowiązującej atmosfery klubowej, gwarantując tym samym szybkie przekształcanie lokalu z restauracji premium w pub, klub lub salę koncertową. Ponadto nasza obsługa charakteryzuje się wysoką kulturą, znającą nowoczesne technologie. Dodatkowym atutem jest zapewne łatwość wdrożenia konceptu w krótkim czasie i w każdym odpowiednim miejscu w oparciu o lokalne zasoby ludzkie. I przede wszystkim to co nas wyróżnia to równolegle prowadzona promocja mniej znanych artystów i prezentacja gwiazd w niezwykłych, kameralnych warunkach.
Czym chcą Państwo zaskoczyć swoich obecnych i przyszłych klientów?
Naszych klientów chcielibyśmy zaskoczyć większą powierzchnią B-mana w Europie Centralnej i prowadzeniem stałej letniej sceny plenerowej na parkingu przed B-manem, a zimą chcielibyśmy móc działać w sali koncertowej wewnątrz Europy, takiej na 500-700 osób. Chcemy także przekonać zarząd Europy, że organizacja wielkich imprez ma sens, żeby wygrywać w walce o klienta.
A pojawią się kolejne lokale w innych miastach?
Co do kolejnych lokali to jeśli pojawią się zainteresowani chętnie pomożemy i udzielimy licencji, zwłaszcza, że dwóch kolegów z telewizyjnej ekipy Barking (Karol i Niedźwiedź) nadal ma mnóstwo czasu, a Aureliusz jest w stanie w pół roku przygotować lokal do działania. Format lokalu jest gotowy, działa i można po niego sięgać. Z naszego punktu widzenia przy większej ilości lokali będzie tylko lepiej, np. ceny koncertów będą jeszcze atrakcyjniejsze, co wzmocni ofertę formatu i poprawi wskaźniki rentowności.
Tagi: