Jedynie niewielka grupa klienteli w Polsce docenia wartość wysokiej jakości tkanin, którą stosuje się w produkcji wyrobów tekstylnych. Większość bowiem nadal kieruje się ceną. Ten fakt nie zniechęcił jednak marki Svilanit, posiadającej w ofercie produkty z zakresu tekstyliów domowych, do kontynuacji działalności na polskim rynku. O szczegółach mówi Henryk Mędrzak, executive director Svilanit Polska.
Słoweńska marka Svilanit jest obecna w Polsce od 2010 r. W jaki sposób firma zaznaczyła dotychczas swoją działalność w naszym kraju?
W Polsce Svilanit ma obecnie tylko 1 własny salon firmowy w galerii handlowej. Na południu Europy (głównie kraje dawnej Jugosławii) – kilkadziesiąt. W Polsce jednak kilku partnerów prowadzi własne salony, w których wkomponowane jest stoisko patronackie z naszymi produktami.
Do niedawna dysponowali Państwo jednak większą ilością salonów. Co uległo zmianie?
Koncept Svilanit cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem zarządców centrów handlowych i mamy wiele zaproszeń do otwierania kolejnych sklepów. Niestety, na przeszkodzie stoi dość sztywne stanowisko wynajmujących, którzy forsują warunki umów takie jak dla sieci z branży fashion.
Jak w związku z tym wyglądają Państwa plany rozwoju do końca roku?
W 2015 r. nie planujemy otwarć własnych salonów w Polsce. Ale przypuszczalnie pojawią się kolejne stoiska patronackie w strukturze rozwoju naszych partnerów.
Jak oceniłby Pan zainteresowanie zakupem produktów do aranżacji wnętrz na przestrzeni ostatnich 2 lat wśród polskiej klienteli?
W latach 2013-2014 widać było sukcesywny wzrost zakupów. W 2015 – zwłaszcza od lutego – drastyczny spadek. W kwietniu/maju odwiedzalność salonu średnio wynosiła 3000 osób – co jest wynikiem najniższym dla porównywalnych miesięcy od 5 lat.
Czym różni się ten segment handlu w Polsce od pozostałych rynków?
W 2015 roku bardzo wyraźnie spada wielkość zakupów w branży wyposażenia wnętrz, a w szczególności w grupie „tekstylia domowe”. Klienci przesunęli swoje zakupy z branżowych sklepów (nawet tych, które nie są zlokalizowane w centrach handlowych) do supermarketów, gdzie najczęściej są oferowane produkty bardzo niskiej jakości czy wręcz sybstytuty takich produktów jak „płaszcz kąpielowy”, koc, kołdra, poduszka. Nawet jeśli produkt nazywa się tak samo czy podobnie i wydaje się, że pełni podobną funkcje, to jednak ich walory czy cechy są ograniczane - głównie przez niskiej jakości materiały, surowce i technologie wykonania. Tekstylia domowe w większości należą do produktów osobistych, na zewnątrz niewidocznych i gdy sytuacja wymaga osobistych oszczędności – tutaj w pierwszej kolejności się pojawiają.
A co z dystrybucją online?
Ten kanał z pewnością ma swoje stabilne miejsce w rynku. Ale w tym roku także tutaj widać spadki sprzedaży. W naszym przypadku – gdy oferta dotyczy wyrobów najwyższej jakości – zamówienia internetowe głównie składają stali klienci – którzy już znają jakość Svilanit. Większość zakupów w internecie w tym asortymencie jednak pochodzą od osób poszukujących najniższych cen.
Co Pan zatem sądzi o nasyceniu polskiego rynku markami oferującymi dodatki w aranżacji wnętrz?
Rynek nie jest nasycony i wiele znanych firm w tej branży albo na polski rynek nie weszło, albo nawet się wycofały. Jednak popyt na produkty wysokiej jakości jest obecnie niewielki. Zwłaszcza w tekstyliach domowych polski konsument szuka oszczędności. Woli mieć więcej, ale taniej. Ważniejsze miejsce w domu zajmuje telewizor niż pościel, tablet niż ręczniki. Można by postawić tezę, że rynek tekstyliów domowych cofnął się wręcz o kilka kroków. Wciąż jednak jest docelowa grupa konsumentów, która ceni jakość i wie czego oczekuje od tego asortymentu. Jest to kilka – maksymalnie 10% konsumentów (i to głównie w większych miastach). Przewidujemy, że wspomniana grupa konsumentów (powiedzmy umownie – wyższa klasa) – nie zmieni się. W tej grupie docelowej można rozwijać oferty, urozmaicać i w efekcie poszukiwać wzrostu przychodów. Jednak tzw. „klasa średnia” nadal będzie odchodzić od zakupów produktów wyposażenia wnętrz – zwłaszcza tekstyliów – i przechodzić do zakupów w supermarketach – towarów niskiej jakości, o krótkiej żywotności i ograniczonych walorach i funkcjonalności. Jednym słowem – jeszcze będzie się kurczyć rynek (popyt i za tym podaż) tekstyliów domowych wysokiej klasy.
Pozostaje jeszcze konkurencja, a ta przybiera wyraźnie na sile. W maju br. otwarte zostały pierwsze sklepy marki à Tab, drugiego konceptu spółki BBK S.A., właściciela sieci home&you. W tym roku na polskim rynku wyposażenia wnętrz pojawiły się także salony tureckiej marki English Home. Jak w tej sytuacji widzą Państwo przyszłość swojej firmy?
Z całą pewnością duże sieci detaliczne – w szczególności w galeriach handlowych kreują pojęcie luksusu i poczucia pozycji społecznej, czego każdy z nas bardzo potrzebuje. Często jest to tryumf marketingu nad technologią. W naszej – wciąż niedoświadczonej konsumpcyjnej gospodarce – łatwiej jest zbudować markę handlową (markę sieci) niż markę produktu. Ekstrawagancki wystrój sklepu, dynamiczny personel, energetyczna muzyka w coraz większym stopniu odsuwają na dalszy plan myśl technologów, projektantów i inżynierów. We wspomnianych sklepach produkty mają markę operatora handlowego i w końcu klient nie wie kto i gdzie je produkował. Może to zresztą i tak dla niego nie jest ważne albo nawet jeśli usłyszy nazwę fabryki to nic mu to nie powie. Jestem włókiennikiem z wykształcenia i wypowiadam się w imieniu firmy-fabryki włókienniczej, gdzie wciąż inżynier, technolog i projektant jest na piedestale i gdzie mają możliwość wykazania się wiedzą i doświadczeniem i kreatywnością. Coraz częściej jednak prowadzimy rozmowy z przedstawicielami sieci handlowych, którzy nie chcą rozmawiać na temat jakości przędz, gęstości tkanin ale mówią wprost – jak zrobicie pościel, ręcznik itp. – w kolorze X, w cenie Y to zamówimy 200 tys. szt. Więc coraz częściej nasi inżynierowie dostają zadania – kolor X, koszty – Y i nie mają nic więcej do dodania. Z pewnością kolejne sieci handlowe ograniczą pozycję handlową naszych własnych sklepów, ale głównie w tzw. obszarze „średniej klasy”, co jednak stanowi ponad 60% wartości rynku. Mamy jednak nadzieję, że nasza firmowa oferta nadal będzie miała uznanie w tej małej – 10% grupie konsumentów.
Tagi: