Skuteczna reklama musi być przede wszystkim skierowana do odbiorcy docelowego. Żeby taka była, musimy dobrze poznać naszą target grupę, wiedzieć, do kogo „mówimy”. Musimy też wiedzieć, co chcemy przekazać. Komunikat powinien być prosty i spójny, ubrany w ciekawą formę (graficzną, tekstową) - uważa Arkadiusz Szczepaniak, Wiceprezes Zarządu ds. Finansowych, Natura Sp. z o.o.
Każdy rodzaj promocji, bez względu na to, czy jest to reklama prasowa, TV, radiowa, internetowa, czy szeroko rozumiany outdoor, wymaga dostosowania się do praw rządzących danym formatem. Dla przykładu w reklamie radiowej musimy opowiedzieć to, czego słuchacz nie zobaczy. W reklamie TV możemy oprócz słuchu zaabsorbować również zmysł wzroku, ale ma to również swoje wady. Korzystając z możliwości, jakie daje telewizja, często przesadzamy z ilością komunikatów zawartych w spocie. Reklama prasowa musi się wyróżniać na kilkudziesięciu stronach magazynu na tyle, aby przykuć wzrok klienta, na uwadze którego nam zależy itd. Mamy mnóstwo możliwości. Musimy umieć je sensownie, właściwie i zgodnie z przeznaczeniem wykorzystać.
Nasza sieć ma bardzo szeroką grupę docelową, dlatego też staramy się być obecni we wszystkich kanałach komunikacji, w których widzimy potencjał. Kampanie reklamowe, promocyjne i PR prowadzimy w mediach tradycyjnych (prasa, radio, TV), ale również w bardzo szeroko rozumianym kanale online (social media, e-commerce). Zauważamy też, że oba kanały bardzo mocno przenikają się w dzisiejszych czasach. Niezmiennie bardzo doceniamy rolę instore marketingu. Zmiany w sposobie i rodzajach komunikacji z konsumentem na sali sprzedaży postępują bardzo dynamicznie.
Klient, który przechadza się po sklepie, jest przebodźcowany mnóstwem kolorów, kształtów, formatów i cen. W tej feerii stymulantów i komunikatów rozgrywa się zimna wojna o jego uwagę. Warto zauważyć, że nadal sprawdzają się tradycyjne rozwiązania, jednak w nowoczesnym wydaniu. Plakaty witrynowe, ale podświetlane lub w wersji produkowanej przy wykorzystaniu folii lentikularnej. Wobblery z elementami wykorzystującymi zasadę perpetuum mobile lub trójwymiarowe, ze zbiorniczkiem uwalniającym nuty zapachowe zawarte w kosmetyku (promujące np. żele pod prysznic czy perfumy). Shelfstopery z elementami podświetlanymi systemami ledowymi. To tylko kilka rozwiązań stosowanych aktualnie, choć obecnych w punktach sprzedaży od lat. Tutaj też offline idealnie współgra z online. Coraz popularniejszym rozwiązaniem jest również udostępnianie przez sieci handlowe swoim klientom możliwości zakupu za pośrednictwem urządzeń mobilnych. Jest to o tyle skuteczne, że oprócz zapoznania się z pełną ofertą handlową umożliwia dokonanie zakupów przez Internet z dostawą do danego punktu. Klient nie wychodzi z niezaspokojonymi potrzebami zakupowymi i nie udaje się do konkurencji. Do tego wraca po swoje zamówienie i istnieje prawdopodobieństwo, że dokona innych zakupów, np. odpowiednio zachęcony przez personel dokona zakupu komplementarnego (płyn micelarny do zakupu kosmetyków do makijażu itd.)
Jest wiele reklam, które zarówno pozytywnie, jak i negatywnie zapisały się w mojej pamięci. Jestem świadomym odbiorcą, może dlatego też ciężko zrobić na mnie naprawdę duże wrażenie. Pozytywnie zapamiętuję te reklamy, które odwołują się do moich emocji i rzeczy dla mnie ważnych, podając to w dojrzały, stylowy i wyważony sposób. Niestety zdecydowanie więcej reklam budzi we mnie negatywne emocje. Sztuczne dialogi, naciągane problemy, irytująca narracja, przejaskrawione postacie i bardzo popularne ostatnio nowe aranżacje popularnych hitów. To wszystko pewnie ma swoje zalety, bo niby irytująca piosenka, ale wszyscy ją nucą i wiedzą, co reklamuje. Dialogi może i płytkie, ale przez to wchodzą jako żarty językowe do stałego użycia. Wszystko to być może w myśl zasady nieważne, co mówią, ważne, żeby mówili… i nie przekręcali nazwy (śmiech).