Polacy stają się coraz bardziej wymagający w kwestii dokonywania zakupów. Naprzeciw tym oczekiwaniom wychodzi nietypowy jak dotąd dla polskiego rynku koncept multimarketu, jaki reprezentuje szwedzka sieć Jula. O dotychczasowej działalności oraz planach rozwoju mówi Tomasz Wienke, country manager Jula Poland.
Od sierpnia ubiegłego roku kieruje Pan zespołem Jula Poland. Jaki najważniejszy cel postawił sobie Pan na początku?
Pierwszym i najważniejszym wyzwaniem dla mnie jest trafne określenie i przedstawienie polskiemu konsumentowi naszego oryginalnego konceptu, który na pierwszy rzut oka różni się od obecnie istniejących na naszym rynku. Szczególnie, iż po wejściu do Polski Jula została niefortunnie zaszufladkowana jako market budowlany. W międzynarodowym określeniu jesteśmy marketem DIY, ale zdecydowanie nie marketem budowlanym. Nasza oferta jest znacznie szersza i różna od typowego marketu budowlanego. Po określeniu tożsamości naszej marki, najważniejszym celem będzie to, aby Jula została ulubionym miejscem zakupów Polaków.
Jak Pan wspominał, Jula reprezentuje nietypowy jak dotąd koncept sprzedaży w Polsce, tzw. multimarket. Czy na rodzimym rynku marki to popularny sposób sprzedaży?
Tak, w Szwecji jest to popularny format. Tam przez długi czas rynek był niedostępny dla zagranicznych firm, nie było wielu graczy z sieci sklepów specjalistycznych i multimarkety stały się znanym formatem. W Skandynawii są także inne marki ze zbliżonym układem marketów. Podobne formaty funkcjonują także z powodzeniem np. w Niemczech. De facto w Polsce klienci mieli już wcześniej „multimarketowe” doświadczenie, bo część hipermarketów przeznaczona na artykuły przemysłowe to nieco podobne rozwiązanie, tj. szeroka oferta pod jednym dachem. Pragnę jednak podkreślić, że Jula to w większości asortyment zdecydowanie wyższej jakości niż hipermarketowy, ponieważ jest on produkowany z wysokimi, skandynawskimi wymogami jakościowymi.
Jak Pana zdaniem Polacy przyjmują nieznane dotąd formaty sprzedażowe, takie jak Jula? Czy polska klientela jest pod tym względem konserwatywna?
Market Jula to rzeczywiście pierwszy taki format na polskim rynku. Niemniej nie uważam, aby Polacy byli konserwatywnymi klientami. Wręcz przeciwnie, zmieniają swoje preferencje, podążają za trendami i wybierają te, które są dla nich po prostu lepsze. Można to zaobserwować np. po sposobie w jaki polscy klienci przenieśli swoje zakupy z bardzo popularnych wcześniej dużych hipermarketów do mniejszych formatów dyskontów i supermarketów, które są bliżej ich miejsca zamieszkania. Czas i wygoda zakupów będą coraz cenniejsze dla Polaków, a Jula jest właśnie takim przyjaznym formatem.
Z jakimi produktami Polacy kojarzą zatem najczęściej Julę?
Kojarzenie naszych produktów z pewnością w dużej mierze wynika z naszych kampanii reklamowych, a w nich było dużo narzędzi. Jest to ważny dla nas dział, od którego rozpoczął się dynamiczny rozwój firmy. Polscy konsumenci bardzo dobrze przyjęli nasze marki własne, a w szczególności markę Meec w elektronarzędziach ze względu na wyjątkowo korzystną relację jakości do ceny. Badania pokazują, że jesteśmy także kojarzeni coraz częściej z unikatowymi i zaskakującymi produktami, których do tej pory nie było na polskim rynku, a które ułatwiają nam codzienność, np. obieraczka do jabłek na korbkę, wysięgnik do ściągania śniegu z dachu, urządzenie do czyszczenia jagód podłączane do odkurzacza czy wodoszczelny głośnik bluetooth przyklejany na przyssawkę w kabinie prysznicowej.
Oferując tak szeroką gamę asortymentu niezbędna jest duża powierzchnia handlowa. Czy w porównaniu ze Szwecją, Polska posiada wystarczające warunki lokalizacyjne dla sklepów Jula?
Jula jest w Polsce wciąż młodą marką i ważne abyśmy na tym etapie lokowali nasze markety w popularnych miejscach zakupowych, a takimi są centra i galerie handlowe. W Szwecji mamy przypadki, gdzie Jula jest głównym marketem i magnesem centrów handlowych. Myślę, że za parę lat będziemy mogli już myśleć o takim scenariuszu także w Polsce. Obecnie istotne dla nas jest, aby spośród wciąż dostępnych wielu lokalizacji na naszym rynku wybierać te najbardziej odpowiednie m.in. z uwzględnieniem catchment area powyżej 300 tys. oraz wysokiego footfall.
Jakie są zatem Państwa plany rozwoju?
W ubiegłym roku został otwarty market w Kielcach. Wspólnie z nowym dyrektorem ekspansji poszukujemy kolejnych, dobrych lokalizacji dla marketów Jula. Polska to bardzo ważny i atrakcyjny rynek dla naszej firmy. Widzimy tutaj ogromny potencjał dalszego rozwoju.
Jula poza rodzimą Skandynawią wybrała jak na razie tylko Polskę. Co o tym zadecydowało?
Czynników decydujących o wyborze Polski było kilka, m.in.: wielkość polskiego rynku, jego bliskość od naszej centrali w Szwecji oraz duża osobista sympatia wobec Polski naszego założyciela i właściciela śp. Larsa-Görana Blank.
A może firma przymierza się już do ekspansji na kolejne rynki?
Mamy plany, ale nie jest to czas na ich prezentowanie. Dla mnie najważniejszy jest rozwój w Polsce i chcę skoncentrować się w pełni na potencjale jaki niesie polski rynek.
Polska branża retail nadal różni się jednak od rynków, na których miał Pan okazję pracować. Jakie są największe różnice?
Tak, w dalszym ciągu różni się koncentracją na najniższej cenie. Ma to później swoje konsekwencje w jakości produktów oferowanych na polskim rynku. Sieci chcące sprostać presji niskiej ceny często sprowadzają towary o niższych parametrach niż te dostępne na rynkach zachodnich. Co prawda, polski konsument chciałby, aby lepsza jakość była także dostępna u nas, ale wyzwaniem oczywiście jest ciągle niższa siła zakupowa vs. zachodnie społeczeństwa. Strategie międzynarodowych sieci są rożne w takim przypadku. Jedne dostosowują ofertę na dany, lokalny rynek (obniżają jakość aby maksymalizować zyski), inne zachowują tą samą ofertę dla wszystkich rynków adoptując poziom cen i marż do warunków rynkowych. Ta druga strategia częściej jest stosowana przez firmy skandynawskie, łącznie z Jula. To w połączeniu z rodzinnym charakterem naszej firmy umożliwi nam stabilny, długoterminowy rozwój w Polsce z gwarancją zadowolenia klienta.