Jakie elementy Pani zdaniem powinna więc posiadać dobra reklama? Jaka część reklam emitowanych w polskich mediach faktycznie takie zawiera?
Najkrócej mówiąc, powinna przyciągnąć potencjalnego klienta do produktu, wzbudzić jego ciekawość, spowodować, że będzie miał to „coś”. Dobra reklama powinna także pokazywać korzyści z kupna reklamowanej rzeczy oraz zawierać inne praktyczne informacje. To tylko tyle i aż tyle. Reklama w Polsce jest w dość dobrej kondycji i większość emitowanych spotów pożądany przekaz zawiera.
Pani zdaniem rynek reklamy w Polsce stoi więc na wysokim poziomie.
Polski rynek reklamy jest bardzo różnorodny. Także zdania na temat jego kondycji są podzielone. Jedni przedstawiciele agencji i domów mediowych twierdzą, że jest dobrze, a inni, że w tej chwili mamy w Polsce do czynienia z kryzysem. Sądzę, że rynek reklamowy jest na takim samym etapie jak ogólny poziom naszego rozwoju cywilizacyjnego. Jesteśmy częścią zglobalizowanego świata i czerpiemy pełnymi garściami ze światowego dorobku m.in. w dziedzinie marketingu. Rynek jest bezwzględny i nie ma na nim miejsca dla spóźnialskich. Pamiętamy o tym wszyscy w branży i nawet, gdy wystąpi pewne opóźnienie w adaptacji nowinek to jest ono naprawdę niewielkie.
A co ze sposobem lokowania produktów? Czy w Polsce jest na tyle popularne, że korzystają Państwo z tej formy reklamy?
Product placement to jedno z popularniejszych narzędzi marketingowych, ale nie jest wykorzystywane w jednakowym stopniu na całym świecie. Dania np. zakazała stosowania tej techniki, a w niektórych państwach europejskich, w tym w Holandii i Francji, wprowadzono częściowy zakaz lokowania produktu. My nie korzystaliśmy i nie planujemy wykorzystywać tego narzędzia. W branży odzieżowej dużo trudniej jest eksponować markę w tak oczywisty sposób, jak np. w wyrobach elektronicznych lub w segmencie FMCG. Naturalnie znalazłyby się sposoby, żeby prezentować w ten sposób np. salony Pretty One, ale mamy inne sposoby zaistnienia na rynku.
Na przykład jakie?
Najważniejsza jest orientacja prokliencka. Dla mnie najlepszą reklamą firmy jest zadowolona klientka. Najbliżej niej jest sprzedawca i dlatego kluczowe jest wszechstronne jego przeszkolenie. A zatem profesjonalna obsługa to pierwszy filar powodzenia Pretty One. Równie ważne jest dobre samopoczucie naszych klientek w salonach. Wysoki poziom estetyki sklepów to drugi filar naszego podejścia do biznesu – stąd konsekwentnie prowadzony remodeling salonów. I wreszcie trzeci fundament: precyzyjna informacja o naszych nowościach, promocjach i rabatach. W tym celu wzmacniamy stronę na FB i rozwijamy prężnie działający sklep internetowy. Wykorzystujemy również narzędzia ponadstandardowe. Są to różnego rodzaju eventy. Nasze klientki mogą np. skorzystać z darmowych porad profesjonalnych stylistów lub makijażystek oraz ze specjalnych rabatów zakupowych. W marcu ruszyliśmy np. z akcją „Wiosenna stylizacja”. Staramy się też być stale obecni w mediach. Profilujemy je pod kątem kupujących. Coraz częściej nasze projekty doceniają gwiazdy. Ich zaufanie też jest dla nas świetną reklamą.
Co widać szczególnie na profilu Pretty One na Facebooku. Można wręcz odnieść wrażenie, że wzorują się Państwo w swoich kolekcjach na kreacjach największych gwiazd.
Na FB pokazujemy przede wszystkim własne nowości i zdjęcia z naszych sesji. Jeśli prezentujemy gwiazdy to tylko z jakiegoś wyjątkowego powodu. Często jest nim fakt, że znana kobieta wybrała naszą markę i na wielkie wyjście wybrała projekt Pretty One. Zwracamy także uwagę na to, co ze światowych wybiegów może być inspirujące także dla nas.
Czy taki kierunek promocji w Polsce odnosi skutki? Polki mimo wszystko nie są zbyt zakompleksione, żeby podsuwać im przykłady kreacji największych światowych celebrytek?
Polki wcale nie są zakompleksione. Zmieniamy się i ewoluuje także nasze podejście do mody. Z naszego doświadczenia wynika, że sprawdza się ponadczasowa klasyka w dobrym, jakościowym wydaniu, z pewnym polem dla śmielszych eksperymentów. I takie właśnie są kolekcje Pretty One.
Jedną z kolekcji Pretty One promowała Miss Polski, Katarzyna Krzeszowska. Dlaczego zaproponowali jej Państwo współpracę?
Marka Pretty One była jednym z partnerów konkursu Miss Polski. Poznałam Kasię Krzeszowską. To fantastyczna dziewczyna: piękna i mądra. Okazało się, że jest naszą klientką, zna naszą markę. Czy można było takiej okazji nie wykorzystać i nie zaprosić do współpracy ładnej, inteligentnej i niezwykle ciepłej dziewczyny? Współpraca już się zakończyła, ale nadal pozostajemy w kontakcie.
Kolekcje Pretty One nie należą do najtańszych. Jak znaleźć równowagę pomiędzy ceną a jakością? Nie wszystkie klientki doceniają jakość, mając do wyboru niższą cenę.
Jesteśmy polską firmą, która zatrudnia polskich projektantów i szyje w Polsce, co jest ewenementem na rynku. Oczywiście konkurencja jest ogromna, także w kwestii cen. Ale czy my naprawdę mamy drogie ubrania? Proszę je porównać z innymi firmami. My jesteśmy z tzw. średniej półki cenowej. Nasze klientki już nieraz się przekonały, że lepiej postawić na jakość, niż kupić ubrania tańsze, ale często do wyrzucenia po jednym, dwóch praniach. Kobiety, które często oprócz domowych finansów prowadzą budżety firm, doskonale wiedzą co jest opłacalne, a co nie. Tanio nie zawsze znaczy korzystnie.
Konkurencja jednak nie śpi. Ostatnio na naszym rynku pojawił się koncept Iwony Kossmann. Tak jak Wasza firma specjalizuje się ona w projektowaniu dla kobiet biznesu. Zresztą wiele marek odzieży damskiej obiera sobie taki cel. Jak z nimi efektywnie konkurować?
Fakt, że pojawia się coraz więcej firm z ofertą skierowaną do kobiet biznesu świadczy o tym, że jest jeszcze w tym segmencie miejsce. Cieszy nas propozycja Pani Iwony Kossmann, która – podobnie jak my – jest firmą, szyjącą w Polsce. Mamy nadzieję, że to się stanie obowiązującym trendem. Trzymamy za nią kciuki. Dzięki temu wspólnie wykorzystamy potencjał i możliwości w naszym kraju, co w efekcie zmniejszy bezrobocie, a my docenimy rodzimą jakość i będziemy chwalić się metką „Made in Poland”. Jednak czy to jest nasza konkurencja? Jesteśmy marką, która jest obecna na rynku od siedmiu lat, mamy blisko 30 własnych salonów i na razie jesteśmy spokojni. Naszą siłą są nasze klientki.
Czy w Polsce grupa kobiet sukcesu i biznesu jest jednak wystarczająco liczna, aby przychody były satysfakcjonujące?
Dwudziestoprocentowy wzrost, w trudnym 2013 roku, uznajemy za sukces. Naszymi klientkami są kobiety biznesu, ale nie tylko. Dobrej jakości ubrania cenią sobie wszystkie z nas. Perfekcyjnie skrojony i wysokiej jakości kostium powinien wisieć w każdej kobiecej garderobie. Ten pogląd jest coraz powszechniejszy i stąd popyt na nasze projekty.
Popyt na kolekcje Pretty One zauważalny jest także na rynkach zagranicznych. Kiedy rozpoczęli Państwo ekspansję?
Za granicą zaczęliśmy działać praktycznie od początku, ale wszystko zostało dopięte niespełna dwa lata później, w 2009 r. Obecnie mamy 3 salony własne oraz 9 placówek współpracujących z Pretty One na zasadzie franczyzy. Jesteśmy obecni na Litwie, w Niemczech, w Mołdawii, Rosji a także na Białorusi i Ukrainie.
Z jakimi trudnościami spotkali się Państwo podczas rozwijania sieci sprzedaży poza Polską?
Nie różnimy się tak bardzo od naszych sąsiadów. Salony otwierane za granicą to w większości franczyzy, a więc właścicielami są osoby, które dobrze znają własny rynek i jego potrzeby. Poza tym moda nie zna granic.
A marketing? Pochłania jednak istotną część budżetu firmy, którą można by przeznaczyć na otwarcie kolejnych salonów. W jaki sposób zmniejszyć koszty promocji?
Oczywiście spowolniony wzrost gospodarczy zweryfikował budżety wielu firm i nie jest tajemnicą, że przełożyło się to także na przycięcie budżetów marketingowych. My w 2013 r. zanotowaliśmy wzrost i to pozwoliło uniknąć radykalnych kroków oszczędnościowych. Z drugiej zaś strony uzyskaliśmy potwierdzenie, że obraliśmy dobrą strategię i wykorzystujemy przy jej realizacji odpowiednie narzędzia. Każda firma ma swoje sposoby na czas kryzysu – nam się udało.
Dzięki temu możemy dziś mówić o dobrze prosperującej sieci Pretty One. Czy Państwa strategia rozwoju uległa zmianie na przestrzeni czasu?
Pierwszy salon otworzyliśmy w Złotych Tarasach w Warszawie w 2007 roku. Do tej pory Pretty One otwierała salony przede wszystkim w największych miastach w Polsce. Teraz, w związku z nasyceniem rynku, decydujemy się na aktywność w największych ośrodkach handlowych w miastach średniej wielkości.
Jaką rolę jako miejsca inwestycji odgrywają w przypadku Pretty One centra i galerie handlowe?
Wszystkie nasze salony w kraju, jak i za granicą otwieramy w centrach handlowych. To miejsce idealne dla stałych klientek, ale także do pozyskania nowych. Bardzo rozważnie wybieramy lokalizacje. Teraz, kiedy myślimy też o mniejszych miastach, nadal chcemy, żeby były to dominujące obiekty w danym mieście.
Gdzie ostatnio zagościła marka Pretty One i kiedy można spodziewać się otwarcia kolejnych salonów?
Właśnie otworzyliśmy salon w Landshut, drugi, po berlińskim, sklep w Niemczech. Od 3 marca zapraszamy klientki do Pasażu Meteor w Zielonej Górze. A to na pewno nie koniec. Na ten rok planujemy jeszcze kilka niespodzianek.