Aż 25 proc. firm w Polsce boryka się z zatorami płatniczymi, których konsekwencją są problemy z płynnością, spadek konkurencyjności, a w ostateczności upadłość. Epidemia koronawirusa i paraliż gospodarczy, w którym się znaleźliśmy, jeszcze pogłębi ten stan. Zdaniem ekspertów DNB Bank Polska najbardziej na zatory płatnicze narażone są obecnie branże detaliczna oraz motoryzacyjna. Rozwiązaniem ich problemów może być faktoring oraz dodatkowe finansowanie.
Zator płatniczy to negatywne zjawisko związane z nagromadzeniem długu firmy, który implikuje negatywne skutki dla przedsiębiorstw powiązanych z nią biznesowo. Z tym problemem na stałe boryka się jedna czwarta przedsiębiorstw w Polsce
- tłumaczy Michał Wosik, Menedżer w Departamencie Bankowości Transakcyjnej DNB Bank Polska.
Mechanizm ich powstawania jest zazwyczaj prosty. Firma B zamawia towar w firmie A z wykorzystaniem możliwości odroczenia płatności na 30 dni. Firma C kupuje towar od Firmy B, jednakże nie dotrzymuje ustalonych terminów zapłaty, co skutkuje brakiem możliwości uregulowania należności Firmy B względem Firmy A.
Pomimo wejścia w życie nowelizacji ustawy o zatorach płatniczych, która między innymi wprowadza wzrost wysokości odsetek w transakcjach handlowych, większą rekompensatę dla wierzycieli z tytułu kosztów odzyskiwania należności czy też łatwiejsze zabezpieczenie roszczeń na drodze sądowej, w dalszym ciągu stanowią one istotne ryzyko dla wielu przedsiębiorstw - zarówno mikro, małych i średnich przedsiębiorstw, jak i wielkich korporacji.
Przyczyn takiego zjawiska jest wiele. Wśród nich należy wymienić brak bieżących środków przedsiębiorstwa związanych np. z niedoszacowaniem nakładów na inwestycje bądź też celowe i nieetyczne zachowanie.
Są też przyczyny niezależne od przedsiębiorstwa, związane z sytuacją makroekonomiczną, tak jak obecnie występująca epidemia SARS-CoV-2, mająca ogromny wpływ na działanie niemalże każdego sektora
- mówi Michał Wosik.
COVID-19 i zatory
Zdaniem ekspertów DNB Bank Polska obecnie największym ryzykiem zatorów płatniczych obarczona jest branża detaliczna. Na przykład firmy odzieżowe, które swoje produkty sprzedają w 75 proc. poprzez sklepy w centrach handlowych, zostały zmuszone do całkowitego przeniesienia swojej działalności do e-commerce. Niestety w dalszym ciągu ponoszą one koszty stałe związane z wynagrodzeniami pracowników czy też zapłatą za wynajmowaną powierzchnię.
Obecne stany magazynowe przepełnione są kolekcjami wiosna-lato, a firmy zamiast kampanii reklamowych zmuszone są do koncentracji na działaniach związanych z efektywnym zarządzeniem przedsiębiorstwem, tak aby jak najszybciej sprzedać zamówiony od kontrahentów towar i być w stanie wywiązać się w określonym terminie z zobowiązań finansowych
- zauważa Michał Wosik.
Analogiczna sytuacja występuje coraz widoczniej w branży motoryzacyjnej, w której fabryki ograniczają produkcję towarów i tym samym, poprzez obniżenie wydajności produkcji, nie są w stanie dostarczyć danego produktu do swojego kontrahenta w czasie określonym w umowach handlowych.
Na ratunek faktoring oraz kredyty
W związku z występowaniem zatorów płatniczych spowodowanych wirusem COVID-19, przedsiębiorstwa coraz częściej korzystają z narzędzi, które w określony sposób wspierają firmy w zakresie ich płynności. Zaobserwować można zwiększone zainteresowanie usługami faktoringowymi, w których to bank jako faktor wykupuje wierzytelności przedsiębiorstw należnych im od kontrahentów z tytułu dostaw towarów bądź określonych usług. Wiele firm stara się pozyskać środki na bieżącą działalność za pomocą kredytów obrotowych. W celu uniknięcia zatorów płatniczych przedsiębiorstwa decydują się również na dokonywanie transakcji z wykorzystaniem rachunków zastrzeżonych (escrow), w których to środki za dany towar trafiają na rachunek zastrzeżony, a po spełnieniu określonych warunków zawartych w umowie pomiędzy kontrahentami, zostają przez bank w odpowiedni sposób wypłacane kontrahentom.
Biorąc pod uwagę skutki ekonomiczne wywołane wirusem, takie jak obniżenie stóp procentowych, a także rosnącą inflację, wiele podmiotów działających na rynku wycofuje swoje depozyty i stara się pozyskać dodatkowe finansowanie. W celu utrzymania łańcucha powiązań produkcji – dystrybucji – sprzedaży towarów, zaobserwować można różnego rodzaju kredyty kupieckie oferowane wzajemnie poprzez firmy uczestniczące w tym procesie w celu podtrzymania relacji biznesowych
- mówi Michał Wosik.
Niestety pogłębiająca się sytuacja epidemiologiczna będzie nakręcała „spiralę” zadłużeń przedsiębiorstw obniżając ich zdolność do terminowego rozliczenia transakcji, co w dłuższej perspektywie może przyczynić się do problemów finansowych firm i ograniczenia zdolności części z nich do konkurencyjnego funkcjonowania na rynku, a nawet upadłości.